czwartek, 4 kwietnia 2013

Kącik porad 1: dlaczego mężczyźni dłubią w nosie?


Na skrzynce mailowej pojawił się temat, obok którego nie można było przejść obojętnie. Dziś zajmiemy się pytaniem jednej z Czytelniczek:

Panie Trzydziestolatku Szanowny
Piszę, albowiem ujrzawszy możliwość przeanalizowania swoim nie znającym granic umysłem problemu mego, nie mogłam się powstrzymać.
Z pewnością wiele już bolączek, trudnych, życiowych problemów i skarg otrzymałeś i głowisz się teraz nad najnowszym wpisem do swojego internetowego kąta przepisów na pożycie, ale - jak to mówią - kto nie próbuje, ten nie ma.
Więc próbuję.
Próbuję pisać, opisać. Ale najusilniej próbuję zrozumieć.
O cicikach czytałam. Małżonek mój również. Ubawił się bardzo, ja nie narzekałam na bóle brzucha ze śmiechu. Śmiercionośnej wielkości gula stanęła mi w gardle. Bo to jedna z rzeczy, o których się u nas nie mówi.
A powinno się. Widmo rozwodu z powodu, który zaraz opiszę nie nadchodzi, ale myślę, że może jednak dasz radę przekazać kobiecemu światu prawdę i przyczyny pewnego postępowania męskiego. Męskiego - bo jak by na to nie spojrzeć, dotyczy wielu. Mój brat oddawał się temu zajęciu. Obserwowałam to całe dzieciństwo. Bywałam nawet ofiarą tego procederu.
Kiedy szczęśliwie wyrosłam, on szczęśliwie się wyprowadził do innego województwa, a ja szczęśliwie się zakochałam oraz szczęśliwie wyszłam za mąż, moja Druga Połowa zafundowała mi uderzenie cegłą w głowę. Straszliwe wspomnienia i obrazy prześladujące mnie przez dużą część życia powróciły. Powróciły boląc podwójnie - bo powróciły (powtarzam, bo to prawdziwy ból, prawie fizyczny) oraz bo robi to mój własny mąż.
Jako małżeństwo ze stażem niemal 2-letnim a para ze stażem prawie 5-letnim domagam się zrozumienia. Domagam się także zaprzestania tego okrutnego, raniącego serce me i estetykę procederu. Ale nade wszystko domagam się wyjaśnień, szczegółów. Bo małżon mój nie umie/nie chce/uważa że nie ma o czym gadać/milczy/zmienia temat kiedy pytam, dopytuję, chcę pomóc, może wysłać na terapię, może kupić leki, może załagodzić stan, który doprowadza go do tego...
Powiedz mi, Ostatnia Desko Ratunku:
DLACZEGO MĘŻCZYŹNI DŁUBIĄ W NOSIE?!
I - jeśli to nie problem - wyjaśnij mi zagadkę ludzkości: co dzieje się z wydłubanymi, skręconymi w kulkę kozami kiedy zabawa nimi się kończy?!
Mam nadzieję że po tym rozpaczliwym, szukającym pocieszenia w trudnej, beznadziejnej wręcz sytuacji, pokusisz się o notkę. Wyjaśniającą. Kojącą skołatane nerwy. Leczącą zbolałe serce i łzawiące od nadmiaru obrzydliwości oczy.
Z należnym poważaniem,
Czytelniczka

Droga Czytelniczko!

Pytanie które zadałaś nie należy do łatwych. Co za tym idzie - odpowiedź także nie będzie prosta, a jej akceptacja może stanowić naprawdę poważny problem.

Jak wiadomo - każdy Prawdziwy Mężczyzna musi pozostawić po sobie trzy rzeczy: dom, syna i drzewo. Nasze męskie nieustające dążenie do doskonałości sprawia, że cały czas szukamy dodatkowych wyzwań pozwalających się sprawdzić jako Samiec Alfa. Wszak drzewo może zostać ścięte, dom zabierze komornik, zaś syn okaże się idiotą - co wtedy zostanie po Mężczyźnie?
Sięgamy więc do źródeł, do czasów odległych by szukać natchnienia, pomysłu na utrwalenie śladu swojego istnienia. W zamierzchłych czasach odnajdujemy Horacego, który mówi:

Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie naruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet
łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków

(...)

Kierując się słowami poety, budujemy swe pomniki starając się jednocześnie uszanować spokój Wasz - spokój Kobiet. Wszak która niewiasta by nie dziabała widząc walające się wszędzie wapno, gips, beton i szpachelki? Dlatego korzystamy z tego co mamy pod nosem - tworzymy dzieło monumentalne używając małych, niepozornych kuleczek. I tak dzień po dniu, rok po roku budujemy Twór.

Toczenie kuleczek poza ściśle konstrukcyjnym celem, ma jeszcze jedną korzyść: jest dla nas pewnego rodzaju medytacją. Kobieta potrafi godzinę spędzić piłując paznokcie, my zaś zgłębiamy tajniki własnej duszy tocząc pomiędzy palcami budulec naszej nieśmiertelności. 

Oczywiście wszędzie zdarzają się odłamy od tradycji, gdy kulanie gila nie będąc odpowiednio celebrowane staje się rozrywką - potępiamy takie zachowanie! Gil powinien być toczony z należytym szacunkiem i z nie mniejszą uwagą i troską powinien być ułożony w miejscu gilowego spoczynku.

Tu dochodzimy do Twojego pytania Czytelniczko: "co dzieje się z wydłubanymi, skręconymi w kulkę kozami kiedy zabawa nimi się kończy?!".
Jedną z rzeczy których nie dostrzegacie, są nasze tajemne, samcze ołtarzyki na których składamy od lat swe wszelakie wydzieliny, wydaliny, ciciki i inne kłaczki. Miejsca, których lokalizacja owiana jest tajemnicą, nie zostaną Wam nigdy zaprezentowane. Wy macie swe załamujące czasoprzestrzeń wnętrza damskich torebek, my mamy galaretowato-kudłate ołtarzyki.
Niestety, zdarzają się czasami przypadku kompletnego braku poszanowania wykopaliska. Budulec Nieśmiertelności potrafi być bluźnierczo wytarty w fotel, psa, spód stołu, lub w ekstremalnych przypadkach - zjedzony!
Potępiamy takie czyny! Nie po to nasze nozdrza rodzą zielonkawe perły by skarby owe trafiały na zmarnowanie. No, chyba że mówimy tu o strzelaniu gilami w kota. To jest jak najbardziej uzasadnione i zalecane.

Droga Czytelniczko!
Wyobraź sobie swojego Mężczyznę za lat kilka, gdy z Waszym synem uda się w Tajemne Miejsce gdzie składa swe perliste wydzieliny. Wtedy to właśnie - czując że kiedyś nadejdzie koniec - przekaże Twój Samiec swoje dziedzictwo Waszemu synowi. Będzie to niczym wejście w dorosłość, przekazanie sensu życia, celu istnienia. Są to rzeczy magiczne, ważne dla nas - Mężczyzn. 
Wy - Kobiety - nie musicie tego rozumieć. Wystarczy, że to zaakceptujecie. Wiem, że pojęcie celu opisanych wyżej zjawisk może być dla Was trudne. Podobnie mamy my nie rozumiejąc sensu używania takich nazw kolorów, jak amarantowy, burgundowy, czy turkusowy.

Pamiętaj: odrobina wzajemnej akceptacji będzie i nam - Prawdziwym Mężczyznom, i Wam - naszym Kobietom gwarantować spokój duszy.

8 komentarzy:

  1. miało być o seksach. wtf?!
    tym sposobem zjadłam pyszną, późnośniadaniową kanapeczkę z pasztetem maminym i konfiturą z czerwonej cebuli, czytając o gilach z nosa. urokowi chwili dodaje właśnie piotr kupicha śpiewający w radyju. fak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytelniczko... poszukaj za kanapą;) tylko się nie wystrasz!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ło Jezu. A miało być tak pięknie.
    Wiedziałem, że kącik porad to tylko słaba wymówka od pisania autorskich tekstów i próba bezczelnego wyłudzenia pomysłów od czytelników. Wstyd i hańba.
    p.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P - myślę, że zrobimy jeszcze jeden - dwa odcinki kącika i postawię sondę by zaczerpnąć opinii o poradnikach. Jeśli większość będzie miała opinię identyczną z Twoją - zrezygnuję z Kącika.

      A czy kącik jest wymówką? Nie wydaje mi się. Bardziej powiewem świeżości. Wymówką byłby gdyby przestało się pojawiać cokolwiek poza kącikiem (wbrew woli Czytelnika).

      Usuń
  4. Spoko, bez napinki:) Chciałem Cię tylko zmotywować do "zwykłego" pisania, żeby Ci te poradniki za bardzo nie weszły w krew i nie zaniżyły lotów.
    Czekam na sondę of course.
    Pozdro!
    p.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jako ateista i zarazem wielki leń w sprawach kuchennych nie miałem wyboru . Moja szanowna małżonka postawiła ultimatum : albo idę z dzieckiem święcić jajka , albo pomagam jej w kuchni przy gotowaniu . Niechęć do gotowania wygrała . Do kaplicy z domu mam około 7 minut spacerem . Radość spaceru z córką wynagrodziła przebywanie w kościele . Taka już dzisiejsza rola ojca i męża . Ja staram się omijać kościół ale małe dziecko i moja zona skutecznie mi w tym przeszkadzają . Za bardzo mi na nich zależy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze post nie w tym wątku wkleiłem

      Usuń