środa, 24 września 2014

Szort #1 (TV)

Ciekawa rzecz:

Zakończyłem kilkutygodniowe doświadczenie polegające na systematycznym odcinaniu źródeł mediów w swojej norze. Wnioski:

Bez względu na to, czy do telewizora była podpięta kablówka (150 programów), wieszak z kabelkiem i sprężynką (12 programów), czy antena zbiorcza(28(?) programów), niezmiennie nic ciekawego nie leci w TV.

Zacząłem więc przy kolacji szukać na ekranie tych misyjnych programów, co to szerzą kulturę i oświatę i rozwijają wnętrze widza. Znalazłem panią mówiącą, że kupiła krem na hemoroidy, rolnika rwącego niewiasty na traktor, oraz kobietę w bieli opowiadającą o pieczeniu. Myślałem już, że to program kulinarny, ale  nie. Chodziło o pieczenie stref intymnych. Gdy na ekranie pokazali dziwnie uśmiechającego się do mnie pana ze słoikiem pełnym brązowej mazi - wymiękłem.

TV off.

czwartek, 11 września 2014

Kwadratura koła

Poranek, godzina prawie-siódma.
Radośnie brykam sobie rowerkiem w stronę pracy. Tak tak, drugi tydzień po L4 radośnie odwalam pańszczyznę ciesząc się z powrotu do normalności. Koniec łóżka, koniec leżenia, chorowania, teraz uczciwa praca i masa ruchu popołudniami. Tego właśnie mi trzeba było!


Susząc zęby do mijanych przechodniów dojeżdżam pod bramę, gdzie stoi on: szlaban. Po krótkim slalomie pomiędzy ludźmi pędzącymi by odwalić swoje przepisowe 8 godzin, ustawiam się w kolejce do szlabanu. Szlaban coś jakby się obija, podnieść się nie chce, więc dla zabicia czasu to drzewka oglądam, to śpiew ptaszka doceniam, o, pan w samochodzie za którym stoję chyba będzie cofał bo włączyło mu się wsteczne światło! Eeeeee, no nie, nie będzie chyba jednak cofał, bo przecież za nim stoję ja, na pewno mnie widzi. Na pewno...
...no chyba jednak kurwa nie.


JEB!

Mija kilka sekund.
Próbuję wyszarpać rower spod samochodu, kulturalnie rzucając kurwami w stronę wszystkiego na czym świat stoi. A szczególnie w stronę kierowcy wyłażącego z samochodu. O, to kolega z pracy...
Zerkam na kumpla wzrokiem, od którego powinien się na miejscu spopielić. Albo wyparować. Na usta ciśnie mi się milion słów, głównie związanych z umiejętnościami rajdowymi kierowcy, kupnem osła, oraz analną penetracją wykonaną przez rosłych współwięźniów nie mających w zwyczaju korzystania z lubrykantów.
O dziwo, jedyne co mi przechodzi przez gardło, to gulgocące:


- stary, czy mógłbyś mi kurwa zjechać tym samochodem z roweru?





*****

No dobra, przemyślmy to: najpierw ręka na treningu. Później prawe oko na treningu. Następnie infekcja prawego, później lewego, a dalej rogówka. Czekają mnie jeszcze min. 3 tygodnie leczenia prawego ślepia, a wszystko to w ostatnich trzech miesiącach. Dziś rower.

Ja to chyba kurwa mam pecha.