środa, 6 września 2017

Zbulwersowany

Ja wiem, że wcześniej był taki dowcip, ale tym razem scenariusz napisało życie. A było to tak…

Wtorkowa noc. Resztką sił wciskam ctrl+s, zapisując w ten sposób ostatnie poprawki które miałem do wprowadzenia w pracy mgr. Sflaczały mózg jeszcze pomaga drżącej dłoni kliknąć „wyślij” i… koniec. Cisza. Dokument w wersji final_v4_popr_05_19_v2_pop_nowy.docx bezgłośnie poleciał do promotora.

Przepracowane zwoje mózgowe domagają się ofiary, domagają się czegoś niewymagającego co je rozprostuje, pozwoli im się odprężyć. Szybko szukam w myślach jakiegoś intelektualnego brodzika, w którym będę mógł zanurzyć na najbliższe minuty swoje wypalone jestestwo. Tak, pokasowęmi będzie idealne. Wrzucam sowiaste zapytanie do Google, ten chwilę później oddaje mi odpowiedni link. Puszczam nutę na głośnik podkręcając nieco bas, by tłusty bit utulił umęczoną mą duszę i już ma być dobrze i idealnie, gdy nagle w me oczy rzuca się tego typu odnośnik:


Że co?!
Niepewnie klikam w to ustrojstwo i co widzę? P. od sowy chyba testuje z jakąś dziunią szminki. Nie wiem do końca czy chodzi o testowanie, bo w zasadzie jedyne co robią, to na przemian pierdzielą piskliwymi głosikami jakieś bzdury i przysysają się do siebie twarzami.

No i tak oto dzisiaj się robi pieniądze. Po co mi te studia, siedzenie nocami nad nauką, po jaką cholerę zdobywanie praktyki, próba stworzenia czegoś wielkiego, jeśli wystarczy tak jak te dwie dziunie mieć wielki dekolt podkreślający smakowite cyce, jeśli zamiast stać przed komisją i udowadniać swoją wiedzę, można zaświecić przyciasnymi majtami i miziać się z pokemoniastą istotą o twarzy niewinnego dziecka i oczach pełnych takich kurwików, że Renata B. nawet nie może stać w ich cieniu. Po co to dążenie do samodoskonalenia, po co to wszystko, skoro można zarabiać łapaniem młodych bab za cyce?!

No jasna cholera! Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się wściekłem, zbulwersowałem się! Aż musiałem wczoraj w nocy zobaczyć ten materiał jeszcze trzy razy i dziś rano przed wyjściem do pracy jeszcze raz!

*****

Środowy poranek. Kończę pisać kolejną, głupkowatą notkę na 30latka. Szybko przerzucam zakładki szukając niuń, zerkając w zapiski z nocy, porządkuję myśli i zdania. Googlając w poszukiwaniu odpowiedniego screena, trafiam na to.



Kruwa, no nie mogę no... To przerasta już nawet mnie.
Nie, nie włączę. 

niedziela, 30 lipca 2017

2/1/0.5

Piątkowe popołudnie. Z nożem na gardle szukam pojazdu do przewiezienia grata, który nie dość, że ma dwa metry na metr na pół metra, to w dodatku wymaga nakręcenia około 130 km drogi.
Dzwonię do wypożyczalni pojazdów.

Ja (J): dzień dobry, potrzebuję samochód dostawczy do 3.5 tony.
Pan Wypożyczalnia (PW): a to doskonale się składa, a ma być na jutro, czy poniedziałek albo wtorek?
J: może być na poniedziałek.
PW: a to na poniedziałek albo wtorek to nie mam.
J: a to w takim razie na sobotę może być.
PW: na sobotę to też nie ma. Ale może dam panu osobówkę z hakiem? Przyczepkę można sobie wypożyczyć...

Szybka kalkulacja: w sumie czemu nie, przyczepkę wezmę z jakiegoś OBI i problem transportu się rozwiąże.

J: dobrze, niech będzie osobówka z hakiem. Jakie ma Pan wolne osobówki?
PW: wolnych to nie mam.

[kurtyna]

wtorek, 11 lipca 2017

Idealny Camembert

Idealny Camembert z grilla jest jak kociak, który wypadł z 10 piętra: na zewnątrz ciepły i miły w dotyku, ale przy delikatnym nacisku musisz czuć, jak wszystko w środku się przelewa...

środa, 5 lipca 2017

Osiem godzin ku chwale

Osoby dramatu:

J - ja
K - kadrowa
B - Pan B.
NK - nowa kadrowa

Informacyjnie: administruję m.in. systemami kadrowymi. Rzecz się dzieje podczas rozmowy telefonicznej.

K: panie Emilu, NK nie widzi B w systemie.

(klepię w klawisze, sprawdzam)

E: a pani go widzi?
K: nie widzę.

(klepię w klawisze, sprawdzam, faktycznie nie powinny widzieć bo jest błąd, poprawiam dane)

E: proszę teraz sprawdzić, pani i NK powinnyście już go widzieć w systemie w poprawnym dziale.
K: nadal nie widzimy.

(klepię w klawisze, sprawdzam, facet jakoś dziwnie wyparował z systemu)

E: a widziała go pani kiedykolwiek?
K: tak, jakieś dwa tygodnie temu.

(e tam, dupa, sam nie mógł zniknąć)

E: ale normalnie go pani widziała w jego dziale w systemie?
K: w jakim dziale?
E: no jego dziale w systemie.
K: a to nie, tam go nie widziałam.

(ki czort, w systemie do innego działu go dali?!)

E: to w którym dziale go pani widziała?
K: ale jakim dziale?
E: no w systemie!
K: ale nie, w dziale to go nie widziałam!
E: no to gdzie go pani widziała?!
K: no na korytarzu tutaj, do bufetu szedł rano po śniadanie...

[kurtyna]