wtorek, 4 czerwca 2013

Listewka. I banan.

Listewka.
Małe, niepozorne ciulstwo, którego miejsce wg wszelkich prawideł jest w rogu. Przy ścianie i podłodze. O, dokładnie tam. Oczywiście w naszym przypadku sprawa nie jest tak prosta, albowiem listewka poza tym, że powinna BYĆ, to musi, ale to MUSI posiadać także odpowiedni kolor. I nie może to być kolor który jest w stanie nazwać Prawdziwy Samiec, czyli np: zielony. Brązowy. Czarny. Nie.
Stoimy z Najwspanialszą-Z-Żon przed regałem. Jak okiem sięgnąć - na lewo sryliony listewek. Ciągną się w nieskończoność - podobnie jak po prawej stronie. Niewiasta moja stara się dobrać odpowiedni kolor, by pasował do ścian i paneli. Lecimy: brąz głęboki, brąz kopcony, brąz kawowy, brąz dębowy, brąz łonowy i chujowy. Zgodnie z przewidywaniami nic nie pasuje. Jak dla mnie 'brąz egipski' nie różni się niczym od 'brązu pistacjowego z nutką wanilii', ale ja jestem daltonista i idiota kolorystyczny, co mi Najwspanialsza-Z-Żon ma zwyczaj dość często przypominać przy okazji różnego rodzaju zakupów.
I tak bujamy się od sklepu do sklepu szukając TEGO brązu.
Poniedziałkowe popołudnie. Nie, nie leżymy przed tv, nie odpoczywamy po pracy. Nie. Szukamy listewek. Brązowych, ale takich nie-do-końca-brązowych kurwa ich mać. Lezę przez sklep z Najwspanialszą-Z-Żon i miną męczennika na twarzy. Znajdujemy regalik z listewkami. Taki tyciusi regalik. W zasadzie chyba bardziej wózek z jakimiś reszkami do których ktoś wrzucił m.in. listewki. Ewentualnie właśnie komuś plądrujemy wózek z zakupami.
Zawartość wózka budzi nadzieję: są TYLKO trzy dostępne kolory listew. Czarny. Szary. I brązowy. Najwspanialsza-Z-Żon bierze do ręki brąz. Widać, jak intensywnie pracują Jej szare komórki odpowiedzialne za dobór barw i odcieni. Boję się dochodzić, jak bardzo złożone procesy kolorystyczne zachodzą w Jej świadomości, ile palet, przestrzeni barwnych i dziwnych nazw kolorów przewija się przez Niewieści mózg. Nagle z Jej ust pada długo wyczekiwane:
- Ej, to pasuje!

Tak, tak, TAK!!!! Czuję się jak młody bóg, organizm mój spowija ulga jakbym się wysrał po tygodniowym zatwardzeniu, chce mi się porwać Najwspanialszą-Z-Żon na ręce i tańczyć na środku sklepu!!! MAMY LISTEWKI!!!
Prężnym krokiem zmierzamy do sklepowych kas. Morda mi się cieszy jak Merdatemu na widok kaszanki w trawie, rzucam okiem to w lewo to w prawo komentując dziwne precjoza widoczne na sklepowych półkach. Nagle wpada mi w oko... opakowanie na banana. Staję jak wryty. Pokazuję znalezisko Najwspanialszej-Z-Żon, dzieląc się wątpliwościami:




- Zobacz, pomysł niby dobry, tylko co zrobić jeśli trafi się bardziej prosty banan?

Najwspanialsza-Z-Żon przypatruje się żółtemu wynalazkowi najwyraźniej podzielając moje wątpliwości. W końcu przemawia:

- ...no, albo jak co gorsza będzie wygięty w drugą stronę?

Ryk przywodzący na myśl konającego w męczarniach samca dobył się z mej gardzieli i przetoczył po sklepowych alejkach. Roniąc krokodyle łzy ruszyłem z listewkami w stronę kas chcąc mieć ten koszmar za sobą. Gdzieś za mną goniły mnie słowa Najwspanialszej-Z-Żon:

- Ej, ale ja tak specjalnie powiedziałam, przecież ja żartowałam...

12 komentarzy:

  1. Hahahahahahahahahahaha! Przepraszam, za mało inteligentny komentarz, ale końcówka mnie rozwaliła! HAHAHAHAHAHAHA!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. :D Banan rozpierniczył mnie w całości, ale całość i tak przemawia do wyobraźni. Pytanko czy czy NZŻ czytuje twoje wpisy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Poszukuję dobrego czytnika RSS takiego zamiast Googlowego bo ten kończy swój żywot, takiego przeglądarkowego co wyświetla pełną treść (obrazki + wideo) zamiast przechodzić do strony głównej.

      Usuń
    2. Tak ;) Zazwyczaj jako pierwsza czyta to, co się tu pojawia :)

      Usuń
    3. W temacie czytnika niestety Ci nie pomogę...

      Usuń
  3. to tak jak z uszkiem kubka dla leworęcznych! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. the best of, przeczytałam chłopu i wiesz co powiedział???? Samo życie, noszszszszszszs :))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Padłam :-)

    BTW mam takie pudełko na banana, świetna rzecz :-) A listwy się dobiera do koloru stolarki :-P

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahahha, jak wszyscy przede mną,i wszyscy po mnie padłam ze śmiechu i smarki ścieram:-))))
    Samo życie, ileż razy ja sama zadałam takie pytanie na "oczywistość",że tylko ryk mojego chłopa powodował pobudkę mózgownicy i próbę wyjaśnienia,że ja to tak ceeeloowo!!! hahhahaha :-)
    Notka super, sposób w jaki zamieniasz jeden zwykły dzień w sklepie z listewkami, na dzień dla którego warto było się wręcz narodzić hahahah, dowodzi nie tylko lekkiego pióra, ale również zmysłu obserwacji, dystansu do siebie no i wiadomo, poczucie humoru masz fantastyczne:-))))
    Hahahhahaah, uspokoić się nie mogę:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. To mniej więcej jak w rozmowie ze znajomym. On opowiada, że rodzina mu się powiększa, że się nie może córki na świecie doczekać, że się z żoną zdecydowali, że chrzcić nie będą, bo sami przecież nie chodzą do kościoła i to taka obłuda. Ja słucham, potakuję, przetwarzam, a na koniec pytam: "to co, siostra twoja chrzestną będzie, nie? cieszy się pewnie?" :)
    My, kobiety, tak już mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://img.wiocha.pl/images/1/c/1c7989bc2f22bd6a7c5abbf62ec2c327.jpg ups?

    OdpowiedzUsuń