środa, 8 maja 2013

Seksistowska notka: gra wstępna

Ostrzegam, będzie ostro.
Niewiasty pozbawione dystansu do samych siebie proszone są o pominięcie tego wpisu.

Całej reszcie życzę miłej zabawy ;)

*****

Młode Samce: burza hormonów, wieczny pytostój, ciągle poszukują okazji by wejść na coś, co na drzewo nie zwieje i jednocześnie posiada otwory w których zwykło się składować to, czego nad ranem Prawdziwy Młody Samiec zgiąć nie może.
Jest to trudny czas, okres wiecznych polowań, niespokojnych myśli i ciągłego poszukiwania okazji do spełnienia swych młodzieńczych ambicji, lecz jest to też okres pełen beztroski, radosnego skakania z kwiatuszka na kwiatuszek, z tylko jedną myślą przewodnią:
- ha! kolejny punkt zaliczony!

Kres tej idylli może położyć jedno zdanie. Zbitek słów okrutniejszy niż strzał w twarz oślizgłą, martwą od tygodnia ośmiornicą. Bowiem gdy człowiek już się wdrapuje na swa kolejną ofiarę z godnością i subtelnością hipopotama zwalającego się do jeziora, może paść z ust niewiasty upolowanej pytanie równie zaskakujące, co brutalne:
- a gra wstępna?
Mózg każdego Młodzieńca odruchowo zapyta:
- ale że co kurwa, w karty teraz grać będziemy?!?!?

Oczywiście, żeby powyższa sytuacja mogła zaistnieć, musi zostać spełnione kilka warunków, m.in.
  • Niewiasta nie może być opłacona
  • Niewiasta musi być przytomna
  • Niewiasta musi być na tyle trzeźwa, by wyraźnie wyartykułować pytanie
  • Młodzieniec musi w tym potencjalnym stosunku uczestniczyć jako strona czynna, a nie strona bierna gwałtu
 Jeśli powyższe zostały spełnione - Młodzieniec właśnie wszedł w dorosłość. Witamy w Piekle!



Gra wstępna.
Nikt nie wie, kiedy pojawił się ten dziwny... zwyczaj? Nie wiadomo także dlaczego nie został on wyrwany z korzeniami, spalony w średniowieczu razem z czarownicami, lub wpisany do jakiegoś rejestru czynności zakazanych. Plugawy, barbarzyński ceremoniał wykonywania czynności i ruchów równie zbędnych co i absurdalnych zwala się nam - Prawdziwym Samcom na łeb i jakkolwiek by kombinować - trzeba nauczyć się z tym żyć. Wszak każdy musi nieść ten swój krzyż.
Więc orzemy to pole, odwalamy pańszczyznę miziając, gilając i ciamkając, zastanawiając się jednocześnie dlaczego do Chuja Wacława nie można jak za starych dobrych czasów ogłuszyć samicy maczugą, przełożyć przez pobliski kamień czy zwalony pień i wychędożyć bez zbędnych ceregieli?!?!?
Cywilizacji nam się chciało. No to i mamy efekty uboczne: skoliozy, lordozy, wady wzroku, AIDS, Bibera, One Republic i grę wstępną.
Najgorsze jest udawanie nawet minimalnego, Samczego zainteresowania grą wstępną. Jeszcze bardziej zbędne zjawisko to Niewieście rozpływanie się nad tym jaka była ta gra wstępna. Przecież można to zjawisko postawić na jednej półeczce z kobiecym orgazmem i oznaczyć wspomnianą półeczkę tabliczką z napisem: a kogo to kurwa obchodzi?!?!


Ale nic nie poradzimy, trzeba i już.
Z rozmów przy piwie wywnioskować można, że najłatwiej z tym radzić sobie Samcom posiadającym zwinne palce. W końcu trzeba głaskać, miziać i czochrać. Wary sprawne też się przydadzą. Najlepiej na tyle wyćwiczone, by śliny bokiem nie puszczały podczas wargowych wycieczek po niewieścim karku - wiadomo, źle się śpi na zaślinionym łóżku. No i ten język.
Niby język znaczenia nie ma. Ani jego długość. Oczywiście, że nie ma, rozmiar się nie liczy - tak twierdzą Niewiasty. Taka sama to prawda jak Samcze gadanie w towarzystwie Niewiast, że rozmiar piersi to rzecz mało ważna.
Szczerze: która z Niewiast nie zmięknie w kolanach na widok Prawdziwego Samca, który jest w stanie oblizać sobie brwi?


Gra wstępna.
Niczym grzech pierworodny ciąży na naszych głowach. Oczywiście można w ramach strajku przeciw uciskowi ze strony Niewygilanej Samicy oblać się benzyną i podpalić, palce sobie połamać, język odgryźć i milion innych cierpień uskuteczniać, ale... po co?
Wszak otrzymaliśmy od Matki Natury przepotężną broń! Umysł! Przy odrobinie starań, można przekuć brzemię na coś, co przyniesie nam odczuwalne korzyści!
W końcu wiadomo od dawna:
  • solidnie wytarmoszona niewiasta jest nie gada tyle co zwykle, więc mamy spokój
  • solidne tarmoszenie może poskutkować dobrą kolacją, a BARDZO solidne tarmoszenie nawet zacnym śniadaniem
  • szacunek u sąsiadów też rośnie wraz z głośnością wrzasków Niewiasty
  • ...a poza tym to zazdrosne, a jednocześnie pełne podziwu spojrzenie sąsiadek w windzie... szczególnie tej rudej studentki z siódmego piętra...
Żeby w życiu nie było zbyt łatwo, można się oczywiście wpierdzielić w jakieś bagno. Wszak gra wstępna nie jest tak prosta jak jazda na rowerze i należy uważać, by nie zrobić kilku podstawowych błędów:
  • odwalanie gry wstępnej w słuchawkach to zły pomysł
  • uwagi o sarnach podczas smyrania nóg to zły pomysł
  • rozmowy o filmie "Mucha" podczas smyrania karku to zły pomysł
  • wspominki o morskiej bryzie podczas prac językoznawczych to zły pomysł
  • dopytywanie czy to hemoroid czy łechtaczka to zły pomysł
  • udawanie echa poniżej linii pasa to też zły pomysł
Na minę wdepnął łatwo. Całość przypomina pokrywanie samicy modliszki - jeden nieuważny ruch i głowa odgryziona. Na szczęście jest kilka rzeczy które potrafią uratować sytuację:
  • śmierdolące olejki do macarzu
  • świeczki (do palenia, a nie penetracji!)
  • romantyczna muzyka (ballady KATa odpadają!)
  • podobno jedzenie, ale to już jest ryzykowna sprawa: raz, że może przyjść Merdaty i dziwnie się gapić licząc na resztki, a dwa - w momencie gdy ktoś ma predyspozycje do wzdęć po wszystkim co je, atmosfera może zrobić się nieco... ciężka. Albo wręcz wybuchowa jeśli zostaną wykorzystane płonące świeczki.
Najlepsze w tym wszystkim jest jedno: jakkolwiek by się Prawdziwy Samiec nie starał budować natchnionej, romantycznej atmosfery przesyconej miłością, wonią duszących waniliowych świeczek, czegokolwiek by w uniesieniu nie szeptał niewieściego uszka po francusku czy włosku, to zawsze całość tej wysublimowanej, wzniosłej atmosfery zostanie ostatecznie zdemolowana przez bulgocąco-mruczący głos rozpalonej Niewiasty:

- a teraz mnie rżnij jak swoją brudną sukę, daj mi klapsa, niech moja dupa zapłonie!!!!

I że niby co to kutfa jest? Dr Jekylla i Ms Hyda?

25 komentarzy:

  1. Haha! Ja tam się biorę natychmiast do roboty! Po co tracić czas? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tam nawet lubie grę wstępną. Kupiłem mojej kobiecie produkt firmy hitachi reklamowany jako masażer do pleców, to i roboty dużo nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, bardzo mnie rozbawiło podsumowanie, piękna pointa, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacna forma, troszkę zabrakło przekazu. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A Ty tak zaraz kawa na lawe z tymi teoriami!
    Gdzie podziala sie gra wste... hmmm???

    OdpowiedzUsuń
  6. eeeeeeeetam! ballady Kata też są dobre! a tak ogólnie to SKEYER KUR*A!!

    OdpowiedzUsuń
  7. konkretnie z męskiego punktu widzenia;)

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahaha ...aż się spłakałam :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi 30 -letni, a słyszałeś o takim fenomenie, że to panowie bardziej nalegają na grę wstępną? A no, tacy też istnieją i są po 30 :P hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  10. Baj de łej, więcej takich notek :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha, no końcówka genialna! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. A nie pomyliło Ci się z One Direction? One Republic jest całkiem do rzeczy... ;)
    ~P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pomyliło i się. Na All The Right Moves reaguję drgawkami, wysypką i trzydniowym zatwardzeniem.

      Usuń
  13. Jak to w grach bywa...najważniejszy jest ten co karty tasuje;-)albo jak w tej prawdzie życiowej "Gdy grupowo bawimy się w kolejarza należy zwracać uwagę by być ostatnim"

    OdpowiedzUsuń
  14. Oblizać brwi... hahahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam kiedyś takie zdanie: Spróbuj zjechać gołą doopą po suchej zjeżdżalni na basenie, to przekonasz się o co kobiecie potrzebna gra wstępna. Obrazowe, nieprawdaż? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A spróbuj Poloneza bez ssania odpalić :)

      Usuń
  16. No nie wiem, nie wiem... Ja tam lecę na ballady (i nie tylko ballady) KAT-a :-) A nie dostało Ci się po głowie za tę rudą studentkę z siódmego piętra, hę? :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja to jakaś nadpobudliwa muszę być, mnie to już ta notka rozgrzała hahahhaha.
    A tak wogle-to uśmiałam się po pachy. Super tekst:-))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakiez to prawdziwe...
    Gra wstępna, nam kobitom, potrzebna jest po to, aby się "rozkręcić", rozpalić...i wtedy facet może dac wielką przyjemność..czasem chce się "szybkiego numeru przez rajtuzy", ale gra wstępna wcale nie jest przereklamowana...Zawsze mnie kręci to budowanie napięcia, oddalanie spełnienia..Was facetów nie?
    pozdr
    K.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oblizac brwi to dopiero polowa, jeszcze musi umiec oddychac uszami:)))
    Notka boska!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Faktycznie ostre, ale daje radę - nieźle się uśmiałam:) Wydaje mi się, że z ta grą wstępną to jest różnie, przynajmniej u mnie- nie zawsze mam na nią ochotę, a z kolei mój mąż nieraz mnie spowalnia i rozkoszuje się grą wstępną więc różnie to bywa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ się uśmiałam:D
    Oczywiście z wpisu, a co do samej gry wstępnej, to różnie z nią bywa.
    To wszystko zależy od partnerów i od nastroju danego dnia,czy nocy.
    Czasem umiejętne obchodzenie się z kobietą w ciągu całego dnia( niby przypadkowe całusy, przytulanie,kizianie) skutkuje tym,że wieczorem nie potrzebna jest gra wstępna .
    A czasem i my kobiety nie potrzebujemy tej gry,bo chcemy teraz i już.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bo to trzeba sobie taką znaleźć, która będzie zboczona bardziej niż facet i sobie w głowie sama będzie robić grę wstępną.

    OdpowiedzUsuń