czwartek, 15 maja 2014

Pół żartem, pół serio: Teoria Dnia Trzeciego

W życiu każdego Prawdziwego Samca bywa tak, że los stawia przed Samcem zagadki.
Upatrzy sobie bowiem człek niewiastę jakowąś, o, nóżka zgrabna, lico miłe oku, pierś także kilka opcji brykanych na myśl nasuwa - no nic, tylko brać się do roboty i zdobywać. No i właśnie zaczyna się Zagadka. Obcujemy bowiem z Niewiastą ową, podsuwającą nam obraz kobiety idealnej która bąków nie puszcza, nie przeklnie, po zadzie się nie drapie w towarzystwie Samca.
Jak rozgryźć tę zagadkę? W jaki sposób poznać prawdziwe oblicze Wybranki?

...trzeba zabrać ją na trzy dni pod namiot.

Teoria Dnia Trzeciego.

*****

Akt pierwszy - przyjazd.

Bo to jest tak: siedzi sobie Prawdziwy Samiec na polu namiotowym podziwiając twór pałatkowy, który postawił w trakcie uniesienia architektonicznego. Twór, który swoim kształtem i budową przeczy wszelkim prawom fizyki, ale z pewnością zwraca na siebie uwagę. Tak, Prawdziwy Samiec stworzył Wabik. Tu przedsionek, tam część sypialniana, jest też składzik na plecaki wszelakie, nie należy jednak wydzielać zbyt wyraźnie części kuchennej - na takie sugestie jeszcze stanowczo za wcześnie.

I gdy tak Prawdziwy Samiec zerka na rozstawione pałatki oceniając, kto ma większy namiot, pojawiają się One. Docierają na pole namiotowe Niewiasty, a pośród nich zapewne będzie Ta Jedna, Jedyna, Wybranka. Wypadają Białogłowe z samochodów niczym biurwy z ZUS`u o 15:15, kroczą dumnie witając się czule ze wszystkimi, bujają biodrami wbitymi w kreacje typu 'jak się ubrać, żeby nie za wyjściowo było, ale żeby też praktycznie i wygodnie było i żeby wyglądać lepiej niż tamta głupia zdzira co pewnie i tak założy krótką kieckę i tymi cycami będzie świecić po obozie. A żeby opryszczkę pinda jedna złapała!'...
Tak, to rozpoczyna się Niewieści wyścig zbrojeń.

Prawdziwy Samiec wie: płeć słaba stanie okoniem nie chcąc samczej pomocy przy rozbijaniu swoich namiotów. Przyszłe połowice biorą się do roboty solidnie umilając sobie czas kapką czegoś mocniejszego do picia. I wtedy to właśnie okazuje się, że obcisłe dżinsy jednak nie były dobrym pomysłem - może i tyłek wyglądał niezmiernie ruchable, jednak podczas mocowania śledzi stringi wyłażą zza spodni, szew wbija się tam gdzie nie powinien, a faceci - ci idioci - zamiast pomóc, stoją z piwem rechocząc głupio i gadają coś o wielbłądzich stopach. Skąd im się akurat teraz wziął temat wielbłądów?!?
Olać wielbłądzie kończyny kroczne, Prawdziwy Samiec wiedząc na co zerkać, powoli zacznie kompletować wszystkie elementy układanki, zagadkę prawdziwego Niewieściego oblicza zacznie rozszyfrowywać, bowiem jeśli obiekt Samczych obserwacji po trzeciej butli wina nadal jest w stanie poprawnie wbić śledzie i przenieść z samochodu torbę, karimatę i śpiwór, to wiadomo - w przyszłości poradzi sobie z przyniesieniem węgla z piwnicy, uklepaniem schabowego, czy noszeniem zakupów!
Ha! Ach ta nasza Samcza Inteligencja!

Akt drugi - impreza.

Wieczorowa pora. Niewieści ubiór zaczyna być poddawany małym modyfikacjom: biodrówki są zastępowane przez grubsze dresy bo komary jak dzikie tną w każdy wystający kawałek dupska, wydekoltowana bluzeczka także z powodu komarów przestaje być praktyczna, pojawiają się pierwsze bluzy i mniej reprezentacyjne kurtki. Ale farba z podkładem i gładzią na podobiźnie trzymają się dzielnie i nawet blask ogniska nie wydobywa spod warstwy tynku tego, co Niewiasta ukryć chciała...

...ale to tylko do późnych godzin wieczornych. Rozpoczyna się bowiem w pewnym momencie ubojnia, wygląd przestaje mieć znaczenie: nawalone samce wlezą na wszystko co nie spieprza na drzewo, nie trzeba się więc przejmować wyglądem. I nie jest ważne, czy Niewieście ciało zdobi dres, bolerko czy plandeka z Żuka, na pewnym etapie Prawdziwy Samiec jest w stanie zrobić naprawdę wiele! Więc gdy wypatrzy w tłumie drobniutką blondynę zwiniętą w kłębek niedaleko ogniska, od razu podejdzie doń krokiem zamaszystym, odkaszlnie i splunie siarczyście by swą męskość podkreślić, po czym rzuci niby od niechcenia:

- ...oj maleńka, nuzie to Ty masz sarenkowe, ale depilowałbym Cię jak Brown strefę bikini... zwiedzimy namiocik?


Biednemu, zaspanemu psisku o biszkoptowej sierści nie pozostaje nic innego jak zwiać, schować się w pobliskich zaroślach - tam co prawda można oberwać rzucanym pawiem, ale przynajmniej zadka nikt nie nagwintuje.

I tak oto dzień kończy się ogólnym rozluźnieniem kultury ubioru, w zasadzie całkowitym rozluźnieniem jakiejkolwiek kultury, można latać nawet z gołym dupskiem. Przy odrobinie szczęścia nawet nikt nie będzie tego pamiętał.


Akt trzeci - poranek

Poranek.
Znów życie ukrywa przed Prawdziwym Samcem prawdziwe oblicze jego Wybranki.

Z namiotów, niczym z bagiennych czeluści wynurzają się niewiasty, starając się cichcem prześlizgnąć w stronę krzaków. Skacowany żołądek domaga się wykonania tego, o czym poeci w swych strofach nie wspominają, aromat dobywający się z ustów byłby w stanie powalić nosorożca. Zwykle w takich okolicznościach stado obozowych Prawdziwych Samców średnio przejmuje się wyglądem towarzyszek, skupiając się głównie na poszukiwaniach czegoś do picia. Szczęściarze posiadający lek na suchoty i tak do południa nie zwrócą uwagi na Niewieścią fizjonomię - przez zapuchnięte z przepicia powieki mało co widać.

Nastaje południe. Kobiece lica po szybkiej reanimacji znów nadają się do publicznego pokazania bez obawy, że wiewiórki porażone obrazem facjaty pospadają z okolicznych choinek.Więc dzień się toczy swoim naturalnym rytmem, to jakaś ściana, to znów jaskinia, pełnia szczęścia i relaksu do samego wieczora, gdy znów zasiadają wszyscy do ogniska by umęczony organizm zasilić jednym, ale to tylko jednym symbolicznym piwkiem.

Historia zatoczy koło. Kolejny raz biedny pies musi na wszelki wypadek uciekać w krzaki, bo nie dość, że ten dwunożny idiota identycznie jak ostatniej nocy kręci się obok ogona, to w dodatku ma w ręku świeczkę i pieprzy coś o woskowaniu.

Akt czwarty - dzień trzeci

Poranek. Chwila prawdy.
Człek mniej skacowany niż dnia poprzedniego budzi się u boku swej Niewiasty. Wybranki.
Trwoga szarpie sercem, dusza w boleściach się zwija, będzie trzeba przywitać się godnie i uśmiechnąć bez względu na to, jakie okrutne obrazy los przed wzrokiem Prawdziwego Samca postawi.
Trzy głębsze wdechy, dłonie w pięść zacisnąć, zwrócić się licem do Wybranej i...

...cóż to jest u licha? Jakim prawem?! Przecież to trzeci dzień, bez wody, łazienki, lustra, jakim prawem niewiasta po lewicy leżąca nadal pięknem swym oszałamia, powabem kusi, przecież to wbrew prawom natury i logiki!
I szuka człek wyjaśnienia dopatrując się jakiejś szpachli, lakieru, czy innych mazideł - a tu nic! Czyżby znalazła się prawdziwa, naturalna piękność, która i pozbawiona wszelkich ustrojstw na twarzy nadal rozpala serce swym spojrzeniem?
Co teraz zrobić?! Uwierzyć w swe szczęście i radować się życiem? Co to oznacza? Że Prawdziwy Samiec znalazł cel swoich poszukiwań?

Nie, to oznacza, że należy odciąć Jej głowę i przebić serce osikowym kołkiem.
Tak na wszelki wypadek.

13 komentarzy:

  1. hahahaha
    lajkuję 9prawie jak na fejsie ;) )

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo czekałam na Twój powrót, doczekałam się i jest fantastycznie. :) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. aj lowju!! jesteś the best. Pointa najlepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  4. a teraz piszesz żeby Byłą wkurzyć?

    OdpowiedzUsuń
  5. halo halo gdzie znowu zniknales?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniknąłem, notka jest w trakcie tworzenia, będzie wiadomo skąd taka cisza ;)

      Usuń
    2. to czekam! :)

      Usuń
  6. ja mysle ze ta Pani z wyjazdu pod namiot troche namieszała w organach wewnętrznych naszemu 30 latkowi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha :) najlepsze jest to, że ta notatka powstała jesienią zeszłego roku, dłuuuuuugo czekała na dopieszczenie ;)

      Usuń
    2. bo dopieszczasz co (kogoś) innego? :D

      Usuń
  7. powinieneś napisać książkę!;]

    OdpowiedzUsuń
  8. A my-wierni Czytelnicy- wciąż czekamy...

    OdpowiedzUsuń