czwartek, 10 października 2013

Winda

W życiu każdego Prawie-Idealnego małżeństwa bywają chwile, gdy najmniejsza pierdoła może być powodem awantury porównywalnej jedynie z detonacją granatu w szambie, lub rzuceniem nagiego siedmiolatka pomiędzy sześciu pijanych księży.

O ile jeszcze jest szansa, że każde z oponentów ma kawałek miejsca dla siebie, ma możliwość strzelenia klasycznego focha i mamrania pod nosem wszelkich powiązań intelektualnych przeciwnika ze stadem upośledzonych szympansów, tak już sytuacja w której należy przebywać wspólnie w małej, zamkniętej przestrzeni, trąci dramatem. Nic tak bowiem nie deprymuje, jak dłuuuuuuuugie sekundy spędzone na wspólnej podróży windą...

...gdy atmosfera w powietrzu jest tak gorąca i sztywna, że można na niej powiesić i suszyć onuce, gdy człek nie mając gdzie wlepić oczu zaczytuje się z pełnią zaangażowania w tabliczkę informacyjną mówiącą o maksymalnym obciążeniu windy, gdy nawet znany już na pamięć nr telefonu alarmowego wydaje się tak pasjonujący, że akurat teraz w tym momencie należy nauczyć się go jeszcze raz na pamięć, a najlepiej już i teraz wpisać do komórki bo inaczej człowiek umrze i nie będzie żył gdy winda się zablokuje.
Zupełnie, jakby w windzie był zasięg.

Jedziemy więc z Najwspanialszą-Z-Żon windą. Podróż trzy piętra w dół ciągnie się jak próby puszczenia cichego, śmierdzącego bąka w zatłoczonym autobusie, emocje jeszcze kipią, nawet Merdaty czując ostatki latających w powietrzu siekier siedzi jakby bardziej markotny.
I jedziemy... piętro trzecie... półpiętro pomiędzy trzecim a drugim, już prawie drugie, o wyłania się drugie, jest drugie, znika drugie... alarmowy numer telefonu potrafię już powiedzieć od przodu, od tyłu, wyrapować, a nawet wystepować morsem, tabliczka znamionowa już prawie wyblakła od ślizgającego się po niej wzroku, tylko pudełko z resztą polędwiczek trzymane przez Najwspanialszą-Z-Żon jakoś nie pasuje do tego zestawu. Bo teraz, dziś tu w tym momencie, niepozorny kartonik z resztą drobiowego truchła może być W rękach Najwspanialszej-Z-Żon precjozem stanowiącym zagrożenie dla życia i zdrowia. Szczególnie mojego. Bo nie razyzerodwajeściaczi, tylko dzieloneprzezjedendwajeściaczi.

*****

Prawie północ.
Po wypolerowaniu - w ramach walki z nerwami - kubków, poukładaniu cebuli wg rozmiaru i ustawieniu przypraw w kolejności alfabetycznej, wlokę się w kierunku łoża. Najwspanialsza-Z-Żon z marsową miną i jednoczesnym skupieniem na twarzy, ogląda jakiś babski program w TV. Wkręcam się pod kołdrę i układam do snu słysząc, jak P. Wellman stwierdza, że mając gdzieś opinię kościoła w sprawie in vitro, sama byłaby w stanie... "przeleciałabym kurwa samego szatana" żeby mieć dzieci.
Zerkam kątem oka na Najwspanialszą-Z-Żon. Tak, zdecydowanie rozumiem Panią Wellman. Na szczęście ja tu przynajmniej nie ma rogów i ogona. Chociaż dla kitki znalazłbym kilka ciekawych zastosowań...
Trzy minuty później Najwspanialsza-Z-Żon wkręca mi się pod pachę i zasypia.
Tia...
W myślach skreślam plan wystawienia ogłoszenia "zamienię Najwspanialszą-Z-Żon na cokolwiek, może być zepsute". A co mi tam, nie pierwszy raz i nie ostatni, w końcu każdy niesie ten swój krzyż. Najwyżej po śmierci pójdę od razu do nieba.

11 komentarzy:

  1. Takie kłótnie to nic fajnego, ale jak na prawdziwego samca przystało nie przyszedłeś przeprosić/pojednać się tylko kobieta to uczyniła tuląc się więc jakby przyznając się do winy i zawsze tak robią bo w końcu po przemyśleniach dociera do nich, że to przeważnie ich wina :) ich nielogicznego zachowania itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie i jeszcze na mnie focha rzuciła :P

      Usuń
    2. BUAHAHAHAHAH :D
      ...nie. Nie śmiałem się.

      .ihihihihihihih XD XD XD

      Usuń
  2. my mamy taką niepisaną regułę, że po największej nawet kłótni spać idzie się do jednego łóżka- w sensie, że nie ma spania w osobnych pokojach. nawet jeśli zasypia się obrażonym w przeciwległych kątach łoża, to budzi się już gdzieś po środku w półobjęciu co najmniej :)
    ~andzia

    OdpowiedzUsuń
  3. znam lepszy sposób- nie mieć męża/żony.
    i tez jest fajnie, chociaż i tu 'każdy niesie swój krzyż'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzisz, że to rozwiązanie :) ? Tu nie chodzi o to czy to żona/mąż ale o to, że kobieta/facet nigdy nie będą nadawali na jednych falach*

      *chyba, że po zmianie płci

      Usuń
    2. Ponoć się da się. Widywałem. Ale to chyba dość rzadki przypadek.

      Usuń
  4. Masz moje błogosławieństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Heeej :) Bardzo fajny blog ;)
    Może zaobserwujesz mnie a ja Ciebie? :>>
    Jeśli klikniesz napisz mi gdzieś w komentarzu NA PEWNO się odwdzięczę! :3
    http://bitchjo.blogspot.com/
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Heheh, ale cycków ściągasz tym blogiem :D Niezły pomysł, tylko czasu w pytę zjada, ale z fantazyją u Ciebie dobrze :).

    OdpowiedzUsuń