wtorek, 15 października 2013

Okologicznie

W  życiu każdego Prawdziwego Samca bywa tak, że czasami zdarza się jakiś wypadek. Ni mniej, ni więcej - złośliwy los sprawa, że człek zamiast zdobywać świat, musi się pogodzić z tymczasowym odłączeniem od nurtu wydarzeń. Niestety. Nie można zrobić nic innego, jak pogodzić się z przegraną, przyjąć do wiadomości swoją tymczasową nieudolność, zależność, oraz inne zjawiska przez które Samiec czuje się jak ostatnia ofiara losu której nikt nie chce w swojej drużynie.

No bo jestem ślepy. Nie tyle z założenia, co winy losu który kazał mi narodzić się w epoce, kiedy po godzinie 23 w tv można było oglądać co najwyżej powtórki przemówień Jaruzelskiego. O ile oczywiście o 23 jeszcze cokolwiek leciało na jednym z trzech(!) programów. No dobra, przy odrobinie szczęścia można było ewentualnie złapać jakiś pepicki kanał.
Jako, że nie było czego robić po nocach, to przeczuwając swe powołania - znaczy się rolę Prawdziwego samca który zdobędzie kiedyś władzę nad wszechświatem - czytałem. Wiedza jest potęgą, przeczuwałem to już wtedy. Czytałem pod kołdrą w świetle cholernie słabej latareczki dusząc się z braku powietrza, lecz twardo wchłaniałem kolejne stronnice wybranych ksiąg. I nawet jeśli bączuś parszywy po fasolce wymsknął się pod kołderką - nie marudziłem.
Zdobywałem wiedzę, informacje, poznawałem świat i spierdzieliłem sobie oczy od czytania przy słabym świetle. Zrobiło się do dupy.

Tym oto sposobem Prawdziwy Samiec okularnikiem się stał, który z czasem do swych patrzałek się przyzwyczaił, a nawet polubił, gdy to kto któregoś dnia Przyszła-Najwspanialsza-Z-Żon stwierdziła:

- bo mi to się podobają faceci w okularach.

...aż nadeszła TA data. Dzień, w którym los złośliwy wykonał zagranie, od którego osłabła wola samczego istnienia. Zła, podstępna piłka pięknie co i niespodziewanie przez kogoś zbita, przeleciała przez całą długość boiska, obrała sobie za cel samcze lico i przypieprzyła w nią jak rozpędzona świnia w szambo. I patrzałki z lica samczego zerwała i o ziemię nimi rzuciła i w pył się wszystko rozbiło i stanął Prawdziwy Samiec na boisku z gębą płonącą od bólu i zdziwieniem na czerwonej gębie, bo jak to? Co się stało? Ktoś zgasił światło? Nic nie widzę!

Porażka. Należy się niej przyznać przed sobą samym.
Zostałem przez los znokautowany, oślepiony na jakiś czas, pozbawiony możliwości podziwiania Niewieścich Atrybutów w te ostatnie jesienne dni, gdy Rącze Gazele nie są jeszcze całkowicie zaplątane po uszy w sweterki.
I najgorsze jest to, że na pytanie 'coś zrobił z okularami' nie mogę powiedzieć:

- wynosiłem z pożaru trzy jurne gimnazjalistki i ratując je przed śmiercią posiałem gdzieś szkła
- wspinałem się na jurze i gdy zerwało się stanowisko - wbiłem się okularami w ścianę ratując sobie życie

...albo...

- biedną staruszkę napadło sześciu bandytów, a ja nie mając żadnej broni powaliłem ich na ziemię używając jako oręż swych patrzałek, które niestety nie przetrwały walki.

Nie. Ja jedyne co mogę powiedzieć, to:

...a w ryj piłką dostałem.

Widocznie na boisku trzeba było patrzeć na piłkę zamiast na podskakujące cycki.

9 komentarzy:

  1. Chociaż nie jestem samcem, tym bardziej super samcem, dotknęła mnie dokładnie ta sama przypadłość z dokładnie z tych samych powodów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako okularnik łączę się z Tobą w bólu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako okularnik łączę się z Tobą w bólu...

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam szkła kontaktowe :D jako były okularnik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie kupiłem jednodniówki. Już więcej nie wejdę na salę w okularach :P

      Usuń
  5. Klawiatura z brailem? Chyba że NzŻ napisała litościwie tego posta?

    OdpowiedzUsuń