czwartek, 22 grudnia 2011

Tymczasem za plecami Najwspanialszej-Z-Żon...

Najwspanialsza-Z-Żon do mnie:
- ale weź nie pisz nic o mnie, tylko ewentualnie, że zrobiłeś mi niespodziankę...

O nie nie nie nie. Wszyscy dobrze wiemy, że to tak się zakończyć nie może!

*****

Człowiek się czasami się kurde cieszy. Bo dało radę auto naprawić, to się udało skitrać trochę gotówki, a to znów pojawił się jakiś planik pt "zrobię prezent Najwspanialszej-Z-Żon". Oczywiście - jak to z Kobietami bywa - największą przeszkodą w robieniu niespodzianki Kobiecie jest sama Kobieta. Czasami wydaje mi się, że uknucie jakiegoś planu dotyczącego Najwspanialszej-Z-Żon jest pięć razy bardziej niebezpieczne od wyruchania głodnego niedźwiedzia. Bo człowiek dwoi się i troi, kolaborantów swoich rozstawia po stajni, spisek dzierga niczym sieć pajęczą i musi jedynie Kobietę do auta zaciągnąć łzwawą historią o konieczności wspólnego wyjazdu do klienta po bardzo ważne materiały, a tu dup. Sraka nietoperza: Najwspanialsza-Z-Żon do przejścia połowy miasta skąpanego w pośniegowym błocie, przychodzi zapakowana w letnie trampki. Klękajcie narody - zaraz pewnie zmarznie, stwierdzi, że chce do domu, nigdzie nie jedzie, a w ogóle to wszystko moja wina. Dobrze, że PMS już za nami, przynajmniej było mniejsze prawdopodobieństwo wykładu o niepodważalnej odpowiedzialności mężczyzn za zmniejszenie populacji Drosophili Melanogaster na zachodzie kontynentu.
Stres, stres, stres. Przewieź człowieku nudzącą się Kobietę przez korki mając świadomość, że w każdej chwili może Ona zadzwonić z nudów do największej kolaborantki, która jak znam życie - zejsra się przy słuchawce, dostanie napadu śmiechu, kaszlu, czkawki i wiadomo już będzie, że coś się dzieje...
Tia. Czasami, ale to tylko czasami z pomocą przychodzi głód. Nie ma bowiem nic bardziej zajmującego Najwspanialszą-Z-Żon, jak ssący żołądek. O klękajcie narody! Choćby tsunami niszczyło nam Gdańsk, Gdynię i Sopot - to nic. Gdyby tąpnięcie pochłonęło pół miasta, a krowy dostały skrzydeł i grypy żołądkowej jednocześnie - nic to. Nie ma rzeczy gorszej od pustego żołądka, do którego podłączony jest organizm Najwspanialszej-Z-Żon! Niech więc pochwalony będzie Orlen z hotdogami za czteri siedymdziesiont. Niech błogosławione będą hotdogi, nie tylko żołądek zapełniające ale i jamę gębową, która parówką zapchana - niezdatną będzie do prowadzenia telefonicznych rozmów! O mój planie! Jak bardzo na niepowodzenie narażonym byłeś! I pomyśleć, że kawałek zmielonego krowiego cyca z odrobiną racicy w polewie keczupowej uratowały przebieg działań, przy których atak Hitlera na Rusland w środku zimy jest niczym!

Tak jest.. My - mężczyźni narażamy swoje życie, zdrowie fizyczne i psychiczne by prezent - niespodziankę zrobić i znosimy niekończące się katusze, gdy na nasze łby sypią się razy za zbłądzenie w Dupowie Dolnym w którym mieści się cel naszej drogi. I co masz zrobić o głowo rodziny? Zadzwonić przy swej Kobiecie zapytując do słuchawki "gdzie jest Wasz sklep jeździecki"? Zapytać pierwszą lepszą niewiastę "czy wie Pani gdzie dopieszczę swojego konia" i narazić się na dwa strzały z liścia - pierwszy od niewiasty z powodu niedopowiedzenia, a drugi od Kobiety swej za fakt zaistnienia pierwszego plaskacza?

Ehhhhh... Jest jednak taki moment w życiu człowieka, gdy przedzierając się przez las natrafia nagle na logo sklepu świecące pomiędzy drzewami i na nieśmiałe pytanie Najwspanialeszej-Z-Żon "czy wpadniemy tu na chwilę gdy będziemy wracać?" w końcu może odpowiedzieć "a myślisz, że po co się tu tłukliśmy?".
I ten moment, gdy Niewiasta która przed chwilą chciała GPS`em wydrapać Ci samcze migdałki (zaczynając od strony wylotu przewodu pokarmowego), gdy ta miotająca się we wściekłości Kobieta nagle mięknie w kolanach i w końcu kurwa mać nie wie co powiedzieć - wtedy czujesz się samcze spełniony. Bo pomimo wszystkich przeciwności losu udało się na czas dowieźć tę tykającą bombę do celu drogi i możesz wypuścić Ją pomiędzy półki, by nurzała się w stertach bryczesów, czapraków, wędzideł i ostróg.

I można wtedy stanąć sobie cichutko w kącie sklepu i uśmiechnąć się do siebie widząc latającą pomiędzy półkami Najwspanialszą-Z-Żon, której radość na twarzy można przyrównać jedynie do szczęścia maleńkiego słodziutkiego warchlaczka nie mogącego się zdecydować, czy pierwej z korytka wciągnąć smakowitą pokrzywę, czy siorbnąć pomyję ozdobioną ziemniaczaną obierką.

9 komentarzy:

  1. uwielbiam!
    mam nadzieję, że NZŻ zakupy się udały ;) i 'zazdraszczam'!

    OdpowiedzUsuń
  2. no w koncu cos tkliwie zruszajacego bez tej cukierkowej slodyczy powodujacej odruch wymiotny

    OdpowiedzUsuń
  3. łza wzruszenia przecięła me lico :)

    brawo konspiratorze :)

    P.S. A co "kotowiu" kupiłeś ?

    OdpowiedzUsuń
  4. krotom
    Kot ma juz o dłuższego czasu nowych właścieli i swoja indywidualna kocice, wiec niestety nie dostanie od nas prezentu.
    NZŻ

    OdpowiedzUsuń
  5. BratZacieszyciela - to na 30latku miałeś okazję natrafić na coś "cukierkowej slodyczy powodujacej odruch wymiotny"?

    OdpowiedzUsuń
  6. nie na 30latku, ale we wszystkich mediach wkolo az sie leje....ohyda! i jeszcze wystawy, bannery, swiecidelka miauczace, radio, zyczenia przez smsy od bzdurnych PR sklepow i bankow... maskara!

    OdpowiedzUsuń
  7. uśmiałam się, opisy tykającej bomby zegarowej są genialne i 100% zgodne z rzeczywistością, Merry Christmas and go to hell, jak to mówi dr.house, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm przeczytałam dwie pierwsze notki tego bloga, dwie wylosowane w czasie i ostatnia i dochodzę do wniosku, że chyba zabawie tu nieco dłużej :d

    OdpowiedzUsuń