Uwielbiam zerkać za siebie, gdy Najwspanialsza Z Żon siedzi skupiona nad maszyną, oszalałym wzrokiem wpatrując się w galopującą igłę przedziabującą nicią warstwy materiałów, gąbek, lamówek i wielu innych rzeczy, których nazwy ani zastosowania nie znam. Przebijając, kolejne warstwy materiałów dociska coraz mocniej pedał maszyny bez mała osiągając maksymalną prędkość jej szycia i gdy już Łucznik prawie ma się rozlecieć - Najwspanialsza Z Żon wybucha mrocznym śmiechem: "MUAHAHAHAHA, AJEM MASTER OF DE ŁUCZNIK!!!!"...
...cholera... Ktoś już chyba kiedyś powiedział: "...a jeśli w dłoniach żony twojej jawi się nić czerwona jak sam ogień piekielny, gdy lamówka wije się czarna jak dusza samego szatana, gdy maszyna wyje jak zastępy dusz potępionych - to wiedz, że coś się dzieje..."
Jeśli do tego dorzucimy czerwone włosy to dochodzę do wniosku, że pora ściągnąć egzorcystę o.0
Póki co - ciąg dalszy szuflady.
Chyba kwiecień 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz