Odszedł mój wielki przyjaciel, jeden z tych, który był najbliższy sercu, który ogrzewał mnie swoim ciepłem, spędzał ze mną czas w najgorszych momentach asekurując sobą, otulając, piszcząc skórę.
Podarł się mój ulubiony sweter.
Odszedł dziś rano ten, który nie z owcy ani z barana zrobionym nie był, lecz z plastikowca jakiegoś, dziergany przez małe żółte rączki na 2gim końcu świata. Nie wiem nawet jak długo był ze mną - pamiętam go od zawsze. Początkowo nie do końca lubiany, jakiś taki... jasny, nie pasował do glanów, skór, Komandosa. Lecz z czasem, gdy zaczęliśmy się rozumieć - udało nam się stworzyć duet idealny: on i ja, niczym dwaj zdobywcy świata kroczyliśmy ulicami ociekając zajebistością, budząc podziw i zazdrość. Jurne dziewoje rzucały się w nasze objęcia, okoliczni żule spuszczali wzrok wiedząc, że nie są godnymi zerkania na mój sweterek, a pani w Żabce widząc w co jestem ubrany - nigdy, ale to nigdy nie chciała kaucji doliczyć za butelkę. Wiedziała, że człowiek noszący taki sweter to człek z klasą, wino szybko w bramie opierdoli i butelkę na pewno odda.
Odszedł mój przyjaciel. Wrzucony do pralki ze stadem innych ciuchów, stał się ofiarą odzieżowej zawiści jakichś plugawych jeansów Najwspanialszej-Z-Żon. Spodnie te nie mogąc znieść wspaniałości obok której przyszło im się kręcić w pralce, zaczepiły zamkiem o ramię sweterka i podczas wirowania - rozszarpały na strzępy moją 2gą skórę.
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że pośrednio Najwspanialsza-Z-Żon rozwaliła mi bobrem sweter.
Ból rwie moją duszę, muszę jakoś odreagować nieszczęście, które spadło dziś na mnie.
Na szczęście jedna z moich ulubionych użyszkodniczek w pracy, napisała 'procedura' przez ó kreskowane.
Nie mogę się zdecydować w który ze sposobów ją wyszydzić.
*****
Nadchodzą czasy barwne. Niewiasty stajenne do kina się wybierają by film podziwiać. Film, zwiastun którego zapowiada dzieło o wartości dla koniarzy równie wielkiej, jak Gibsonowej Pasji dla katolika.
Spodziewam się więc, że Dziewoje udadzą się do kina, zrobią konkurs 'która z nas wsadzi sobie więcej popcornu do twarzy', następnie zdemolują ostatni rząd, by finalnie przebeczeć pół filmu śliniąc się jednocześnie do półnagiego torsu głównego bohatera.
To jest wersja optymistyczna. W wersji pesymistycznej rozjuszone niewieście stado:
- będzie ociekać agresją na widok fryza nazywanego przez bohatera hannowerem
- zacznie głośno komentować inteligencję scenografa gdy źle dopasowane siodło będzie obijać kręgosłup konia
- a ostatecznie pobije ochronę starającą się uciszyć zagłuszającą film dysputę o tym, że z tak chujowym dosiadem to bohater może się drapać po jajach w fotelu a nie pchać dupsko na konia
...to może być ciekawy materiał na wpis, chyba jednak wybiorę się z nimi.
*****
Szykuje się wyprawa jaskiniowa. Może już pora zapolować na kolejnego Kosmicznego-Najeźdźcę-Wkręcidupka?
Obstawiam wersję pesymistyczną, może tylko zamiast pobicia ochrony odbędzie się dyskurs na poziomie (130 dB).
OdpowiedzUsuńPS. Do kondolencji sweterkowych przyłączyła się dziś moja ulubiona koszula, która także zrezygnowała z dalszej współpracy, wydzierając się na znaczną szerokość. A fe!
Łączę się w bulu i nadzieji z powodu swetra.
OdpowiedzUsuńNa marginesie zaś sugeruję dodanie nad tematem linków do poprzedniego i następnego tekstu - znacznie ułatwi to nawigację.
Ty głupi, Ty nieuku, Ty parszywa, nastawiona wyłącznie na popkulturowy syf gnido! Ty, Ty...!
OdpowiedzUsuńTy nie masz pojęcia, jak tego konia to boli w tym filmie!
[wyrywa sobie włosy z głowy, kręcąc się w kUłko]
proponuję jeszcze dla niewiast masę chusteczek higienicznych... bo będą się łzy litrami :) więc uważaj żebyś nie utonął :)
OdpowiedzUsuńA może wyprała go z bobrem naumyślnie? Może już czas najwyższy wdziać się w cos nowszego? Mężczyznom trzeba TAK JASNO I OCZYWIŚCIE wszystko wyjaśniać...
OdpowiedzUsuń