- pamiątkę?
- prezent?
- ciążę? (niepokalane poczęcie zapewne)
- chlamydię?
Otóż nie. Najwspanialsza-Z-Żon przytargała do domu ptaka. I przynajmniej nikogo nie wykastrowała...
Piekło zaczęło się któregoś weekendowego dnia, gdy dowiedziałem się od Najwspanialszej-Z-Żon, że mamy nowe zwierzę - bliżej nieokreślone pisklę maści łysej. Byłem święcie przekonany, że to żart, jednak gdy dostałem wytyczne pt. 'idź do sklepu i kup miękkie robale, by ptak miał co jeść' - zrozumiałem, że jestem w dupie. Wyobraźcie sobie moją radość i chęć do życia, kiedy to po radosnym meczu, zamiast kulturalnie zwalić się do łóżka musiałem ruszyć w stronę centrum handlowego po - za przeproszeniem - glizdy dla Żony.
Oczywiście życie nie może być za łatwe - glizda to nie tylko glizda jako glizda, ale można mieć do czynienia z glizdą ziemną, zbożową, drewnożerną, a także glizdą mrożoną, żywą, martwą, latającą, pływającą, brakuje tylko kurwa stepujących i rymujących.
Zakupiłem glizdy sztuk 10 (kurwa, 15 zł to kosztowało!) i czekałem niecierpliwie na powrót Najwspanialszej-Z-Żon.
Kilka godzin później wspomniana (Żona, nie glizda) pojawiła się w domu niosąc w pudełku coś, co piszczało, trzeszczało, skrzeczało i ogólnie doprowadzało kota do szału. Kot poinformowany butem, że to nie dla niego odpuścił, zaś Najwspanialsza-Z-Żon zabrała się za karmienie dziobatego wspomnianymi wcześniej glizdami...
Dzień 1
Czesław (tak został nazwany ptak przez Najwspanialszą-Z-Żon - wszak żre muchy) wylądował tymczasowo na mojej dłoni. Najwspanialsza-Z-Żon wzięła się za mordowanie robaka.
Po około 10 minutach słyszę za plecami płaczliwe...
- ...bo ja to nie potrafię go zabić, nie mam sumieniaaaaaaaaaaa... buuuuuuuuu...
Zerkam w miejsce, gdzie robak miał dokonać żywota, a tam glizda leży radośnie z ledwie rozbitą głową...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5gQfUbW_R-83bYLVTJnSgc0IQdrUybr6MCNUiHgjyrTtfk8rFcTbYrZ8Xt1BfVwVhgdCHJwCesZMSKMmW4hyphenhyphenOQ45bb7m8G25vRkQMVF8DfbGbEfeDTPWIgtZ4POxQC54wUgZPzo3WWxw/s280/d1_robak.jpg)
Bądź tu mądry i pisz wiersze... Na medycynie się nie znam, szwów mu nie założę, trzeba gadzinę dobić, niech się nie męczy. Tu Najwspanialsza-Z-Żon bez mała uderzyła w bek, oddaliła się z Czesławem w dłoni by ronić łzy rozpaczy w czasie, gdy ja - jako jedyny prawdziwy samiec w domu - dekapiluję robala.
Oczywiście okazało się, że robal ma za twardy grzbiet, trzeba więc wycisnąć z niego środek. W zasadzie miałem już zaproponować Najwspanialszej-Z-Żon, by wyssała zawartość pancerzyka i podała ją Czesławowi w systemie usta-dziobek, jednak za dużo w zasięgu Jej ręki leżało ostrych narzędzi, bym się narażać...
Nakarmiony wyciśniętym flaczkiem Czesław nie poczekał nawet na przeniesienie do prowizorycznego gniazda - odpadł 3 sekundy po ostatnim kęsie robala.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjufYzOYChSr_kIaOAky8aiKkJxdH5qoRoHkGR_WKqTUNVFkNlmtpMizdA_NuFiCR7E49FNsRdPQ8i1EGmvzOC5Jc9vw74W2Xe0siWZDoy5r2oNII166KCN-EN2pj8wbIUwERCcTyIOSQY/s280/d1_ptok.jpg)
Dzień 2
Małe bydlę jest z pewnością samcem i z pewnością myśli, że jest w męskim raju: głównie żre, pije, śpi, a do tego co chwilę ma przed sobą dekolt większy niż on sam. Nic, tylko zamieniać się w Czesława.
Pech chciał, że to właśnie mnie po pracy przypada opieka nad dziobatym. Ten pierwsze co robi, to próbuje spożyć moją dłoń.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsryQE49U6HbkgJ0SfiNNpdI9WUJbxw3066r4NvuvG-xnJd6AtzxWZDcZd6KAPp_Mocrsfet64EzX80-x1Wkf2VufWbm1VweseI4BT3rPXkf0L3gOkYU0Yf8UVv-3GhqCnhNAMqegjgJI/s280/d21.jpg)
Kilka minut później, gdy już stwierdza, że dość się najadł, napił, dzieli się ze mną swoimi największymi sekretami z samego wnętrza. Się znaczy, że nasrał mi na dłoń.
Wdzięczność - to podstawa.
Na deser -wczorajsze, wieczorne karmienie w wykonaniu Najwspanialszej-Z-Żon:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMDtkXyrYliVhKasCqci4mTN8t6T4qz8Y4lR1dC7usp-Ly-KYZu6k87DeINO4g5jmpQHdcInIuwHd_B566xGQ5cg1jyBSuUfPZRMPYI6R0TsnO_6kWknyLOtyVTFsl4QP9LrV_r1TUQzY/s400/d22.jpg)
Wyraźnie widać, że mały zboczeniec gapi się na Jej cycki! Ale co poradzić... Nie pierwszy raz przyszło zbawiać świat...
cdn.
ale jesteś dzielnym samcem ALFA- znosisz wszystko tak cierpliwie!!! ;)
OdpowiedzUsuńfaaaajne to małe, w tej wacie to lepiej mu niż u mamusi, gałązki go w dupsko przynajmniej nie kłują :))) i ten dekolt.. wytrwałości życzę!
OdpowiedzUsuńDobre!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od re-voltowiczów.
gościu rządzisz!!! normalnie popłakałem się ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuń